wtorek, 24 czerwca 2014

Rozdział 16: Wdech, wydech, wdech...

Stroił gitarę. Po chwili poczuł, że ktoś kładzie mu dłonie na ramionach i całuje w policzek. Odwrócił głowę i ujrzał swoją dziewczynę. Uśmiechnęła się i usiadła obok niego.
- Chcesz wody? - spytała Ferro podając mu butelkę. Chwycił ją i odkręcił.
- Dziękuję. - odparł i wziął łyk. Uśmiechnęła się do niego. - Denerwujesz się? - spytał Federico odsuwając napój od ust. Pokręciła głową przymrużając jedno oko.
- Nie. Najwyżej ośmieszę was, mało kto mnie tu zna. - zaśmiała się blondynka i machnęła ręką. Dołączył do niej w śmiechu. Poinformowała go, że idzie do łazienki i odeszła w stronę pomieszczenia. Do włocha podszedł jego przyjaciel, Leon.
- Nie ma jeszcze Violetty. - oznajmił Verdas siadając obok niego. Tamten kiwnął głową.
- Wiem. Mówiła coś, że jej nie będzie? - brunet oderwał wzrok i skierował go na przyjaciela. Ten pokręcił głową.
- Nie, jak z nią rozmawiałem to nic nie mówiła. - stwierdził szatyn. Chłopak wzruszył ramionami.
- Dobra, idę po Lu. Coś długo siedzi w tej łazience. - oznajmił i odłożył gitarę na bok. Rzucił jeszcze słowa pożegnania i odszedł. W tym momencie drzwi się otworzyły. Do baru wpadła Castillo. Zauważyła przyjaciela i pomachała mu.
- Hej. Przepraszam, spóźniłam się. - powiedziała i odłożyła torebkę na krzesło. Machnął ręką, oznajmiając, że nie ważne i usiadł obok. Spojrzał na nią i zobaczył, że obgryza paznokcie. Zaśmiał się cicho.
- Nie denerwuj się. - poprosił przez śmiech i odsunął jej rekę od ust.
- Ja się nie denerwuje! - zaprotestowała. Widział, że kłamie.
- Tak, tak. - stwierdził ironicznie. - Spokojnie, Violetta. Wdech, wydech, wdech... - nie dała mu dokończyć.
- Przestań. Nie pomaga. - przyłożyła mu dłoń do ust. Mówił coś, ale nie zrozumiała, więc zabrała rękę.
- Po prostu zamknij oczy i pomyśl, że jesteś w domu. - zaproponował. Violetta przymknęła powieki. - Pomogło? - spytał po chwili.
- Tak, dzięki. - odparła i uśmiechnęła się. Pocałowała go w policzek. - Idę do dziewczyn. - wskazała na hiszpankę i blondynkę przy barze. Już miała odejść, ale o czymś sobie przypomniała. Odwróciła się. - Mój taniec aktualny? - zapytała przygryzając dolną wargę. Uśmiechnął się.
- Jasne. Jutro po szkole? - zapytał. Szatynka kiwnęła głową. Krzyknęła słowa podziękowania i odeszła do przyjaciółek. Po paru minutach zapowiedzieli ich zespół. Cały skład wyszedł na scenę. Wszyscy przyjaciele przyszli. Przy jednym stoliku siedziała ruda ze swoim chłopakiem i włoszka, a przy drugim Ana i Tavelli. Cauviglia starała się unikać spojrzenia meksykanina, ale gdy jej się nie udało, on puścił jej oczko. Wtedy odwróciła głowę z obrzydzeniem. Koncert się skończył, a przyjaciele podeszli do swoich znajomych. Wszyscy pogratulowali im występu, następnie zamówili koktaile i wesoło rozmawiali.
***
Następnego dnia po zajęciach, Violetta i Leon udali się do Studio Onbeat. Przebrali się i poszli do sali tańca.
- To co, zaczynamy? - zapytał i spojrzał na nią. Niepewnie kiwnęła głową. Pokazał jej kroki i kazał powtórzyć. Nawet dobrze jej szło. Zrobili przerwę i napili się wody.
- Jak mi idzie? - zapytała odsuwając butelkę od ust. Pokiwał głową z aprobatą.
- Nieźle. Bardzo dobrze. - oznajmił Verdas, a ona uśmiechnęła się. - Teraz pokaż sama. - poprosił, a szatynka kiwnęła głową. Wyjął z kieszeni pilota i włączył magnetofon. Zatańczyła układ, ale potknęła się podczas obrotu. Naszczęście Leon miał refleks i złapał ją. Utonęła w jego oczach, a on w jej. Przez kilka sekund, które dla nich trwały wieczność wpatrywali się w siebie bez ruchu. Pierwsza opamiętała się dziewczyna i zamrugała parę razy.
- Dz-i-ę-k-i... - wyjąkała. Postawił ją szybko i sam wstał. Podrapał się nerwowo po głowie.
- Dobrze ci szło. - powiedział po krótkiej chwili ciszy. Kiwnęła głową i uśmiechnęła się sztucznie.
- Ja muszę iść. - oznajmiła i szybko wybiegła z pomieszczenia. Westchnął.
- Pa. - szepnął, gdy nie było jej już w zasięgu jego wzroku.
***
- Fran! - zawołał mijając próg domu. Verdas niósł w ręku torebkę prezentową, która była przeznaczona dla jego kuzynki. Cauviglia zbiegła po schodach i stanęła naprzeciw niego. Spojrzała pytająco na szatyna. Uśmiechnął się.
- Mam dla ciebie prezent! - krzyknął zadowolony i wcisnął jej w dłonie torebkę. Zdziwiona włoszka rozpakowała podarunek i przejrzała jego zawartość. A były to podanie do Studio Onbeat i długopis. Zmarszczyła brwi. - Zapisz się tam. Widziałem jak śpiewasz. - oznajmił i uśmiechnął się najszerzej jak potrafił.

3 komentarze:

  1. Fran do studia <3 a Marco to świnia :/
    Viola jaki stresik ^.^ ale Leon pomoże <3
    Rozdział cudowny, co w twoim przypadku nic nowego ;)
    Kocham <3 i czekam na nexta :*

    OdpowiedzUsuń