środa, 7 maja 2014

Rozdział 3

Za pięć szósta przyjaciele zgromadzili się w Resto Barze. Usiedli przy jednym ze stolików. Z nudów Maxi zaczął gwizdać.
- Przestań. - rozkazał Verdas. Brunet wzruszył ramionami i oparł się łokciami o blat. Włoch spojrzał na zegarek.
- Za jeden. - oznajmił i wyprostował się, by sprawdzić, czy ktoś nie wchodzi do lokalu.
- Violetta idzie! - krzyknął szeptem. On i Ponte popchnęli Leona w stronę dziewczyny. Szatyn prawie się przewrócił, ale jednak cały doszedł do Castillo. Uśmiechnął się do niej.
- Witaj. Hej. - ucałował ją w policzek na przywitanie. Zaskoczona tym gestem zaniemówiła na chwilę.
- Cześć... - odparła zdezorientowana. Pociągnął ją za rękę w stronę jego przyjaciół.
- To jest Maxi. Federico znasz. - przedstawił jej przyjaciela. Uścisnęli sobie dłonie.
- Czekamy jeszcze na Ludmiłę i Naty. - oznajmił Federico. Szatynka pokiwała nieśmiało głową.
- Idzie blondi. - stwierdził Ponte patrząc w stronę drzwi. Zaśmiali się.
- No to za chwilę wracam. - rzucił włoch i poszedł przywitać dziewczynę. Po chwili wrócił z nią, szli pod ramię. Wszyscy byli zdziwieni śmiałością Ludmiły, jak i Pasqarelliego.
- To jest Maxi, a to Leon. - przedstawił ich panience Ferro.
- Hej. Miło was poznać. - uścisnęła dłonie każdego z chłopców. Verdas szturchnął przyjaciela w czapce w ramię. Ten spojrzał na niego zdziwiony.
- Twoja znajoma. - pokazał palcem na brunetkę rozglądającą się po pomieszczeniu. Ponte uśmiechnął się i podszedł do hiszpanki.
- Cześć. - przywitał się z uśmiechem. Odwzajemniła go.
- Hej. - odparła Perrdio. Wziął ją za rękę i zaprowadził do ich stolika. Przedstawił jej Leona i w szóstkę wyszli do baru karaoke. Szli w niezręcznej ciszy.
- Wiecie co chcecie zaśpiewać? - milczenie przerwał Leon. Każdy bąknął coś pod nosem, a później znów nastała cisza. Po kilku minutach stanęli przed granatowym budynkiem.
- No to jesteśmy. - oznajmił włoch, potem wszyscy weszli do środka.
- To... Wy siadajcie, a my pójdziemy się zapisać. - Maxi uśmiechnął się i pociągnął kolegów za ręce.
- Idź po listę piosenek. - Federico delikatnie popchnął przyjaciela w stronę katalogów. Po chwili Verdas wrócił z plikiem kartek w ręce. Podał je włochowi. Ten wziął kartkę i zaczął pisać.
- Naty... Paso el tiempo... Violetta... A los quatro vientos... Ludmiła... Mi perdicion. - mówił pod nosem Pasqarelli pisząc. Potem podał kartkę Leonowi. - Zanieś Dj-owi. - rozkazał. Szatyn zaśmiał się i spełnił jego prośbę. Następnie w trójkę podeszli do dziewczyn siedzących przy stoliku.
- Lubicie Rock Bonesów? - spytał Verdas. Pokiwały głowami.
- To super! Ty śpiewasz Mi perdicion. Ty, A los quatro vientos. A ty, Paso el tiempo. - oznajmił Maxi.
- A wy? - zapytała zdziwiona Ferro. Zaśmiali się nerwowo.
- Nie było już miejsc, więc tylko wy śpiewacie. - odparł z uśmiechem Pasqarelli. Wzruszyły ramionami.
- ... A teraz zaśpiewa Ludmiła. Proszę na scenę! - przerwał im głos prowadzącego. Blondynka opuściła towarzystwo i weszła na scenę. Wszyscy ze skupieniem słuchali panienki Ferro.
- Jest świetna. - szepnął brunet do swoich przyjaciół. Zaśmiali się.
- Widzicie, mówiłem, że się nada. - zwycięsko uśmiechnął się włoch.
- Naprawdę dobra. - skomentował Leon. Muzyka się skończyła, a Ludmiła zeszła ze sceny. Teraz jej miejsce zajęła hiszpanka.
- Łał... - szepnął Pasqarelli. Potwierdzili.
- Co robimy? - spytał Maxi. Zastanowili się chwilę.
- Odprowadzimy je, a potem spotkamy się u mnie i to omówimy. - postanowił Verdas. Pokiwali głowami. W tym czasie Natalia zeszła ze sceny, a na nią weszła szatynka.
- Ona jest... No po prostu... - nie mógł dokończyć zdania Leon. Jego przyjaciele zaśmiali się.
- To która? - zapytał zastanawiając się brunet.
- Nie wiem... - Federico złapał się za głowę.
- Pogadamy o tym potem. - szatyn machnął ręką. Westchnęli i usiedli koło dziewczyn.
- Co chcecie zamówić? - spytał Pasqarelli zalotnie. Leon i Maxi wymienili rozbawione spojrzenia. Podszedł kelner, a oni powiedzieli mu, co ma im przynieść. Rozmawiali na błahe tematy. Dopili swoje soki i wyszli z baru karaoke.