Ludmiła Ferro i Federico Pasqarelli. Dwie obce osoby. Ale czy na pewno? Może jednak coś ich łączy? Tylko to, ze niedługo razem nagrają piosenkę, Ti credo. On grał na gitarze i śpiewał w parku. Wtedy go zauważyli, bez wahania zgodził sie zaśpiewać. W jej szkole był konkurs talentów - Wygrała. Kto wie, co stanie sie gdy pierwszy raz sie spotkają?
Blondynka stała przed lustrem i czekała swoje włosy. Jeszcze tylko pociągnęła usta błyszczykiem i była gotowa.
- No, idealnie. - Wyszeptała i uśmiechnęła sie pod nosem. Złapała torebkę i opuściła mieszkanie. Wolnym krokiem szła przez park podziwiając zielone drzewa. Ludmiła uwielbiała lipiec, bardziej niż sierpień. Wtedy drzewa były mniej zielone, kwiaty mniej kolorowe, a niebo nie tak samo błękitne.
Federico mył zęby poruszając sie w rytm Luz, camara, accion. Wypluł z ust pastę i opłukał szczoteczkę. Spojrzał w lustro i uśmiechnął sie szeroko. Sam do siebie pokazał dwa kciuki w górę i opuścił łazienkę. Patrząc na zegarek stwierdził, ze ma jeszcze trochę czasu, wiec zamiast jechać samochodem pójdzie pieszo. Zamknął drzwi na klucz i wyruszył. Po drodze kupił sobie loda czekoladowego, były jego słabością. Zawsze je kupował, nawet zimą. Po krótkim spacerze dotarł do wielkiego budynku studia nagraniowego. Otworzył szklane drzwi i wszedł do holu. Spojrzał na kartkę (która dostał od producenta), na której było napisane: piętro pierwsze, sala 202. Znajdował sie na parterze, wiec skierował sie ku schodom. Jedną rękę trzymał w kieszeni, a drugą ciągnął po złotej poręczy. Gdy pokonał schody, poszedł w głąb w korytarza. Na samym końcu po prawej stronie na drzwiach wisiała tabliczka: 202. Nacisnął na klamkę i pchnął drzwi. Ujrzał około 60-letniego mężczyznę i dziewczynę w jego wieku. Była przepiękna. Długie, falowanie, blond włosy, czekoladowe oczy i rumiane policzki. Dopiero po chwili zorientował sie, ze nic nie mówi.
- Przepraszam, długo czekacie? - spytał drapać sie po głowie. Mężczyzna otworzył usta, by cos powiedzieć, ale wyprzedziła go Ferro:
- Nie przed chwilą przyszłam. - uśmiechnęła sie, a jego kolana zmiękły. Odwzajemnił uśmiech, a ona poczuła to cos. Miała ochotę krzyczeć jego imię, pocałować go, wyznać swoje uczucia. Jednak w
porę sie opamiętała.
- Zapraszam do studia. - wybawił ich Rick (od aut. Imię producenta). - Tekst znacie? - przytaknęli głowami, na tak i weszli do pomieszczenia obok. Dali znak, ze sa gotowi i rozbrzmiały pierwsze takty piosenki. Po pierwszej zwrotce muzyka przestała grać.
- Nie! Nie! Nie! Nie czujecie tej piosenki! Chodźcie. - pokazał ruchem ręki by podeszli oboje zdjęli słuchawki i przeszli przez mahoniowe drzwi. Stanęli z wyczekującymi minami. - Jest 13.30. Teraz idziecie na miasto, wracacie o 18.00 i wtedy to nagramy. Musicie sie lepiej poznać. - zaklaskał w ręce. Oboje otworzyli oczy ze zdziwienia. Ludmiłe zmiękły nogi. Nie wiedziala jak sie odezwać i co robić. Z Pasqarellim było podobnie. Nie wiedział jak zachowywać sie przy tak idealnej dziewczynie. Jednak jedno wiedział: być dżentelmenem.
- Ok. - wyszeptali tylko oboje. Brunet skierował sie w stronę drzwi i otworzył je. Pokazał blondynce, żeby wyszła pierwsza. Bez słowa opuścili budynek. Federico pomyślał, ze wypadałoby zacząć rozmowę.
- To, gdzie masz ochotę iść? - Westchneła, nie chciała powiedzieć "nie wiem". Wytężyła mózg.
- Może na koktail? - spytała nieśmiało. - Jeśli oczywiście lubisz, bo jak nie... - zaczęła szybko wyplątywać sie z propozycji, ale jej przerwał.
- Uwielbiam. Wybierzemy sie do Resto? Mają świetne koktajle. - dziewczyna uśmiechnęła sie. Federico zmarszczył brwi. A potem zaczął sie śmiać. - Jestem Federico. - wyciągnął do niej dłoń, ona ją uscisnela. Rownież zaczęła sie śmiać.
- Ludmiła. - wlasnie stanęli przed barem. Pasqarelli otworzył jej drzwi.
- Panie przodem. - wymienili uśmiechy. Usiedli przy stoliku naprzeciwko siebie. Teraz czuli sie swobodnie. Po zamówieniu zaczęli rozmawiać o wszystkim. Kelner przyniósł im zamówienia.
- Moze cos zaśpiewamy? - spytał. Spojrzała w kierunku sceny i sie uśmiechnęła.
- Oglądasz You-mix? - Oglądała ten program codziennie. Uwielbiała słuchać tych utalentowanych ludzi. On tez to oglądał, ale nadal nie wiedział o co chodzi Ferro.
- Tak, a co?
- To moze zaśpiewamy tienes el talento? - uśmiechnął sie. To była jego ulubiona piosenka. Zresztą jej
tez.
Tra ta ta! Dzis czteromiesiecznica. Dzięki za tyle, tyle, tyle wyświetleń. Do drugiej czesci!
Czerń. <3