poniedziałek, 26 maja 2014

Rozdział 9

- Camila! Cami! Zaczekaj na mnie! - biegł za dziewczyną, która uciekła przed nim przed lekcjami. Zajęcia się skończyły, a ona znów przed nim ucieka. Ruda zatrzymała się, by złapać oddech. Brazylijczyk szybko dogonił ją i złapał za nadgarstek. Odwrócił ją do siebie i spojrzał prosto w oczy. Dzieliły ich tylko milimetry. Czuł jej zdyszany oddech na twarzy.
- Cami. Powiedz mi. - poprosił. Pokręciła głową.
- Broadway... Nie mogę. - odparła Torres. Mocniej ścisnął jej dłoń, którą nadal trzymał.
- Proszę cię... - szepnął. Zamrugała parę razy. - Cami, kocham cię. Powiedz mi. - wyznał jej miłość. Jej ręce zaczęły się trząść, a nogi zrobiły się jak z waty.
- Ja też cię kocham Broadway, ale muszę już iść. - odrzekła Camila. Potem wyszarpnęła się z jego uścisku i odbiegła. Wołał ją, ale nie reagowała.
- Cami, kocham cię. Nie odchodź! - krzyknął szeptem, gdy była już daleko. Zrezygnowany odszedł. Westchnął.
         Rudowłosa wbiegła do domu trzaskając drzwiami. Przymknęła na chwilę powieki. Odetchnęła głęboko. Szybko pobiegła na górę, do pokoju siostry.
       - Kocham go Kelly, ale przecież nie będę z nim. Nie powiem mu nic. - mówiła do siostry na zdjęciu. Siedziała na łóżku u niej w pokoju, z podkulonymi nogami oglądała stare zdjęcia. Spojrzała w lustro, była identyczna, jak jej siostra w jej wieku.
- Co mam robić? - zapytała młoda Torres.
***
Natalia i Violetta powoli, zmierzały parkiem do domu kolegi. Co chwilę śmiały się, nie brakowało im tematów fo rozmów.
- Czy to nie Ludmiła? - hiszpanka wskazała palcem na blondynkę, parę metrów przed nimi. Castillo zmarszczyła brwi.
- Chyba tak. - odparła, przyglądając jej się uważnie.
- Ludmiła! Ludmiła! - zawołały równocześnie. Postać odwróciła się i uśmiechnęła delikatnie. Ferro przystanęła i poczekała na dziewczyny. Przywitały się. Obie zauważyły, że z blondynką jest coś nie tak.
- Ludmiła. Coś się stało? - spytała nieśmiało szatynka. Tamta energicznie pokręciła głową.
- Wszystko dobrze. - odparła ze sztucznym uśmiechem.
- Na pewno? Może źle się czujesz? - zapytała z troską Perrdio. Machnęła ręką.
- Wszystko dobrze, naprawdę. - zapewniła Ludmiła, starańc się rozwiać ich wątpliwości. Natalia i Violetta wymieniły pełne zwątpienia spojrzenia. Po prostu nie chciała im powiedzieć o piosence włocha. Nie była zbyt ufna. Ludmiła była bardzo zamknięta w sobie, ale starała się udawać twardą. Była bardzo krucha, ale nikt nie wiedział. Wszystkie źle uczucia tłumiła w sobie.
***
Cicho weszła do biblioteki, modląc się w duszy, by Any tu jeszcze nie było. Włoszka spóźniła się o kilka minut, nie chciała żeby Maleia na nią czekała. Jak na złość, dziewczyna siedziała już przy stoliku. Francesca zaklęła w myślach i usiadła naprzeciwko niej.
- Przepraszam, miałam mały problem z szafką. - wyjaśniła zmieszana. Szatynka machnęła ręką.
- Nic się nie stało. Zaczynamy? - spytała. Ana nie wiedziała, że Cauviglia zakochała się w jej chłopaku. Żyła w świadomości, że Marco należy tylko do niej. Ale, nie było tak. Przynajmniej w myślach Francesci.
- Tak, jasne. - odparła, starając opanować nerwy brunetka. Maleia tłumaczyła jej różne rzeczy o prawach fizyki. Włoszka jednak nie słuchała. Zastanawiała się, co ma Ana, a czego ona nie ma. Nie doszła jednak do żadnego wniosku. Cały czas tylko potakiwała głową, na monolog Any.
- Dobra, muszę już iść. Umówiłam się z Marco. Pa! - krzyknęła i szybko zebrała swoje rzeczy. Cauviglia uśmiechnęła się niemrawo.
- Narazie. - rzekła, gdy tamta była już daleko.
***
Znudzeni wpatrywali się w drzwi.
- Za chwilę, na pewno przyjdą. - zapewnił Federico. Nie wierzył, żeby Ludmiła mogła im nie przekazać wiadomości. Po minucie usłyszeli pukanie do drzwi. Wszyscy jak na komendę, poderwali się z miejsc. Przepychali się i każdy próbował nacisnąć klamkę. W końcu Verdasowi udało się otworzyć. Ujrzeli trzy uśmiechnięte wokalistki.
- Widzicie! Mówiłem, że przyjdą! - oznajmił uradowany włoch pokazując na dziewczyny. Wszyscy zaśmiali się.
- Wchodzcie. Zapraszam. - Verdas ruchem ręki zaprosił je do środka. Cała szóstka udała się do garażu.
- Od czego zaczynamy? - spytał Ponte siadając za bębnami. Zastanowili się chwilę.
- Może... Dile que si? - zaproponował włoch. Szatyn przytaknął. Rozdał każdej z dziewczyn partuturę.
- Umiecie się posługiwać? - zapytał Pasqarelli. Kiwnęły głowami. Usłyszeli głośne trzaśnięcie drzwiami. Natalia, Ludmiła oraz Violetta, aż wzdrygnęły się.
- To tylko Francesca wróciła. - Leon machnął ręką. Spojrzały na niego zdziwione.
- Tylko? - spytała hiszpanka. Jej pytanie zdziwiło szatyna.

- Aż? - zapytał. Brunetka westchnęła.
- To jest normalne, że jak wraca to trzaska tak drzwiami? - Ferro założyła ręce na pierś. Leon, włoch i Ponte pokiwali głowami. Wzruszyły ramionami z bezradności. Powrócili do próby.