- Teraz każda klasa uda się ze swoim nauczycielem do klasy. Dziękuję, do widzenia! - zakończyła przemówienie pani dyrektor. Wszyscy udali się do sal za wychowawcami. Pani Martinez zaczęła swój monolog.
- Ja dziś tylko rozdam plany lekcji i przedstawię nowe koleżanki. Yyy... Marco proszę rozdaj. - podała Meksykaninowi kartki, a on wstał i wykonał jej prośbę. Kobieta spojrzała do swojego zeszytu. - Poproszę do mnie... Natalię Perrdio... - hiszpanka siedząca w ostatniej ławce podeszła do jej biurka powolnym krokiem. Nauczycielka spojrzała jeszcze raz w zeszyt. - Ludmiłę Ferro... - znów zrobiła przerwę, by przeczytać kolejne nazwisko. Blondynka również siedziała w ostatniej ławce, a gdy usłyszała swoją godność oczywiście podeszła do Natalii. - I jeszcze Violetta Castillo. - zakończyła, a Violetta niepewnie stanęła koło innych dziewczyn. - Dziewczyny są nowe w naszej szkole, - ciągnęła wychowawczyni. - ktoś musi je oprowadzić. O, Federico ty o ile mnie pamięć nie myli nie miałeś najlepszego stopnia z zachowania... - włoch pokiwał głową. - Więc, teraz masz szansę. To ty oprowadzisz koleżanki. - zadecydowała pani Martinez. Pasqarelli zrobił duże oczy.
- Nie martw się, nawet ładne. - szepnął mu na ucho przyjaciel siedzący koło niego. Brunet zmroził go wzrokiem, a Verdas wzruszył ramionami.
***
Wzięła głęboki oddech i niepewnie weszła do szkoły. Szatynka rozejrzała się. Nikogo nie było, oprócz chłopaka siedzącego na parapecie. Owy chłopak przeniósł na nią wzrok.
- Cześć. - uśmiechnął się.
- Cześć... - odparła marszcząc brwi. Uderzył się otwartą dłonią w czoło.
- Jestem Fede. Będę was oprowadzał. - wyjaśnił i wyciągnął w jej stronę dłoń. Uścisnęła ją. - Ty jesteś... Violetta? - popatrzył na nią uważnie. Pokiwała twierdząco głową. - Znasz Ludmiłę, albo Natalię? - zapytał i usadowił się na parapecie. Pokręciła głową. Pomiędzy nimi nastała niezręczna cisza. Przerwała ją blondynka, która z impetem weszła do szkoły.
- Przepraszam. - powiedziała wiedząc, że wywołała hałas. Rozejrzała się i zmarszczyła brwi. - Tak nas mało? - zapytała siadając koło szatynki na ławce. Tamta nieśmiało pokiwała głową. Ludmiła pomimo przykrości, jakie ją spotkały była dość śmiałą osobą. Nie była zbyt ufna, ale śmiała owszem. Do szkoły ociężale wkroczyła Natalia. Na widok trzech osób wyjęła słuchawki z uszu. Perrdio była typem marzycielki. Często się spóźniała i była roztrzepana.
- No to chyba jesteśmy w komplecie. - oznajmił włoch podnosząc się z miejsca. Zaczęli zwiedzać szkołę. Pokazywał im różne miejsca. W końcu doszli do stołówki.
- To jest nasza stołówka. Nie polecam, kucharki noszą czepki, a w jedzeniu i tak są włosy. - wzruszył ramionami. Tylko Ludmiła się zaśmiała. Ona uwielbiała, gdy ktoś żartował.
- A jakie są jeszcze minusy szkoły? - zapytała prosto z mostu Ferro. Zaśmiał się.
- Oj, dużo. Na przykład, trzeba odrabiać zadania domowe. - stwierdził i oboje się zaśmiali. Hiszpanka spojrzała ma nich dziwnie. Zadzwonił dzwonek na lekcje. Cała czwórka udała się na lekcje. Była to biologia. Włoch usiadł za swoimi kolegami w czwartej ławce. Trzy ostatnie ławki zajęły trzy nowe dziewczyny. Do sali weszła nauczycielka w czasie lekcji kobieta zwróciła się do Natalii.
- Natalio, może ty odpowiesz? - przerażona Perrdio podniosła głowę. Oderwana od własnego świata przejechała dłonią po włosach.
- Yyy... Może pani powtórzyć pytanie? - zapytała i usmiechnęła się niewinnie. Nauczycielka pokręciła głową z dezaprobatą.
- Tak to jest jak się nie uważa na lekcji. Proszę do oślej ławki. - rozkazała twardo. Brunetka spuściła głowę i wykonała jej polecenie. Po paru chwilach obserwowania młodego Ponte kobieta zwróciła się do niego.
- Maxi, dołącz do Natalii. - oznajmiła. Wytrzeszczył oczy.
- Jja? - zająknął się. Kiwnęła głową.
- Myślisz, że nie widzę, jak próbujesz przekazać Camili liścik. Wolę go nie czytać, więc przesiądź się. - poprosiła. Brunet westchnął i dosiadł się do koleżanki.
***
Zmęczeni powoli wracali do swoich domów.
- Potrzebujemy wokalistki. - stwierdził Leon. Jego przyjaciele przytaknęli.
- Ale kim ona będzie? - zapytał Pasqarelli. Westchnęli we trójkę.
- Żadna z naszej szkoły się nie nadaje. - wzruszył ramionami Maxi. Verdas przystanął na chwilę.
- A może te nowe? - zwrócił się do kolegów.
- Federico, ty je oprowadzałeś. Wiesz o nich trochę. - stwierdził Ponte.
- Może jedynie ta Ludmiła, pozostałe dwie się nie nadadzą. - myślał głośno brunet. Wtedy doszli pod dom szatyna.
- Od razu bierzemy się za próbę. - oznajmił właściciel domu. Pasqarelli chwycił gitarę. Maxi usiadł za bębnami. Szatyn, zaś stanął za keyboardem. Po chwili cały garaż wypełniły dźwięki muzyki. Pod wieczór Federico i Maxi opuszczali dom przyjaciela.
Świetny <3 Fajny zespół mają chłopacy :3
OdpowiedzUsuńCzekam na przyjaźń dziewczyn ;)
Fede słodziak ;) Maxi nie wysyłaj Camili liścików! >.<
Czekam na następny ;)
Ludmiła!!! ;-)
OdpowiedzUsuńNata nie uważa
Chłopaki i ich zespół i Lu, a może Violetta!
Mam tak samo ze stołówką... tyle że bez czepków :O
Czekam na next
♥Alicja Nadzwyczajna - Szalona ♥