poniedziałek, 3 marca 2014

One part Naxi: Póki oddycham nie tracę nadziei. Cz.1

Uwielbiam ten podmuch wiatru w letnie dni. Tak delikatnie muska twoją twarz dając wytchnienie od Słońca. Szkoda, że nie mogę go zobaczyć. Tak, jestem Natalia i jestem niewidoma. Jednak cieszę się życiem, bo dotyk, węch, smak, słuch - te zmysły mi wystarczą.
- Przepraszam, mogę się dosiąść? - spytał jakiś chłopak. Mial taki melodyjny i delikatny głos.
- Jasne. - odpowiedziałam, nadal patrzyłam w niebo.
- Maxi jestem. - powiedział. Usmiechnęłam się.
- Naty. - odpowiedziałam. Wziął mnie za rękę i uścisnął jakby się chciał przywitać. Domyślałam się, że ją wystawił, a ja nie widziałam. - Przepraszam, nie zauważyłam. - powiedziałam zawstydzona.
- Przecież była centralnie przed tobą. - powiedział, a ja westchnęłam.
- Jestem niewidoma od dziecka. - szepnęłam. Chłopak zaczął się jąkać.
- Yyy, przepraszam nie wiedziałem. - mówił szybko. Zaśmiałam się nerwowo.
- Skąd miałeś wiedzieć? - spytałam szeptem. Pomiędzy nami nastała niezręczna cisza, przerwał ją Maxi:
- W ramach rekompensaty zapraszam cię na kawę i ciastko. - oznajmił stanowczo. Nie ukrywam, miałam ochotę na słodkie.
- Skoro nalegasz... - wzruszyłam ramionami i oboje się zaśmialiśmy. Wstałam i wzięłam moją laskę.
- Na lewo. - zakomenderował.
- Ok, jakby była jakąś przeszkoda to mnie informuj. - poprosiłam.
- Uważaj rower! - krzyknął. Spanikowana odskoczyłam na bok, przy czym wpadłam na chłopaka.
- Hehehe, żartowałem. - czy on oszalał?!
- Gdybym jej nie potrzebowała, - uniosłam laskę - to byś nią dawno dostał! - krzyknęłam.
- Przepraszam, ale już jesteśmy. - poinformował mnie i wciągnął do środka. Poczułam zapach kawy i czekolady. Usiedliśmy przy stoliku.
- Latte macciato, czy americana? - spytał, a ja się zaśmiałam.
- Oczywiście, że latte. - odparłam lekko. Znów zadał mi pytanie:
- Tiramisu, tarta z truskawkami? - wybór był prosty.
- Tarta. - powiedziałam tylko. Usłyszałam nieznany mi głos.
- Mogę przyjąć zamówienie? - spytała za pewne kelnerka. Maxi odpowiedział jej i usłyszałam jak odchodzi.
- Opowiedz mi coś o sobie. - poprosił, zgodziłam się.
- Urodziłam się w hiszpanii. W wieku 10 lat przyjechałam tu z siostra, Leną i rodzicami. Uwielbiam śpiewać i siedzieć przy oknie w deszczowe dni. Tak wiem, jestem dziwna. Ale teraz ty. - powiedziałam po krótkiej wypowiedzi.
- Pochodzę z BA. Jestem jedynakiem, ale nie żałuję. Lubię tańczyć i jeździć na rolkach. I wcale nie jesteś dziwna, to oryginalne. - przyznał, a ja czułam, że się rumienię.
- Nie umiem jeździć na rolkach. To by było trochę niebezpieczne w moim przypadku. - żaliłam się. Dotknął mojej dłoni, poczułam przyjemne ciepło.
- Możesz jeszcze odzyskać wzrok? - spytał prosto z mostu.
- Dopóki oddycham, nie tracę nadziei. - odpowiedziałam pewnie. - Uśmiechasz się? - spytałam.
- Tak, jesteś niesamowita. - potwierdził, a ja nie wiedziałam co powiedzieć.
- Opowiedz mi, jak wyglądasz. - poprosiłam, poprostu chciałam to wiedzieć.
- Ymm... Mam ciemne włosy, jak ty. Brązowe oczy... I sięgasz mi mniej więcej do... nosa. - zaśmiałam się. - No co? To prawda. - bronił się.
- Ok, ja muszę lecieć, pa! - krzyknęłam i wyszłam. Chyba za bardzo mi się spodobał, a on nigdy mnie nie pokocha...
          Rano wstałam, gdy moja siostra wparowała do pokoju. Usłyszałam pukanie deszczu o szybę.
- Pada. - jęknęła siadając na łóżku. Westchnęłam.
- Oj, tam. - machnęłam ręką. - Zaproś Caroline. - zaproponowałam.
- No może... - potem usłyszałam tylko zamykanie drzwi. Ubrałam się i zeszłam na dół po herbatę. Z westchnieniem usiadłam na parapecie. Krople deszczu wystukiwały cichy rytm o okno.
Zaczęłam nucić moją piosenkę:
Napisałam ją wczoraj po spotkaniu z Maxim. Szkoda, że już nigdy go nie zobaczę. Moje rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi. Zawsze to Lena otwiera, więc zacisnęłam powieki. Chciałam skupić myśli. Ktoś jednak, nie dawał za wygraną. Zwlokłam się powoli do drzwi. Przekręciłam zamek i nacisnęłam klamkę.
- Naty?! To ja, Maxi! - usłyszałam znajomy głos. Przełknęłam głośno ślinę.
- Cco, tu robisz? - spytałam przerażona. Nikt nigdy nie odwiedzał mnie w domu.
- Przyszedłem cię zobaczyć, mogę? - spytał, a ja uchyliłam szerzej drzwi. Usiedliśmy na kanapie.
- Skąd wiesz gdzie mieszkam? - spytałam wkońcu. Głowę miałam opuszczoną.
- Wczoraj... Ja cię... Tak jakby... Śledziłem. - przyznał wreszcie. Byłam zaskoczona.

2 komentarze:

  1. Boskie !!! Uwielbiam twoje dzieła. Są bardzo dobre. Mogę nawet powiedzieć , że wspaniałe. Może chcesz, abym zareklamowała Cię na moich blogach? Wiem, że z początku trudno o czytelników. Więc chcesz?
    razemnawieki.blogspot.com
    Mój najnowszy blog :D zapraszam. Najlepiej jak tam podasz odpowiedź na pytanie <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybyś mogła byłabym bardzo wdzięczna :)
      Dziękuję za wszystkie mile słowa <3

      Usuń