poniedziałek, 5 maja 2014

Rozdział 2

Hiszpanka przetarła zaspane oczy. Spojrzała na zegar. Jej oczy momentalnie się powiększyły.
- Cholera! Zaraz się spóźnię. - szepnęła i pobiegła do łazienki. Po pięciu minutach wyszła ubrana. Myła zęby i czesała włosy jednocześnie. Odłożyła szczoteczkę i zbiegła na dół.
- Naty... Za dziesięć minut zaczynają się twoje lekcje. - stwierdził pan Perrdio. Brunetka spojrzała na ojca błagalnym wzrokiem.
- Podwieziesz mnie? - zapytała. Mężczyzna uśmiechnął się.
- Chodź. - chwycił kluczyki od samochodu i opuścili dom.
           Dokładnie o 7.59 podjechali pod budynek szkoły. Podziękowała ojcu i wysiadła z auta. Na jej nieszczęście, w pośpiechu potknęła się o krawężnik. Przed zderzeniem z chodnikiem uratował ją Maxi. Szybko spojrzała w stronę wybawiciela. Widząc twarz kolegi z "oślej ławki", wstała na równe nogi.
- Sory i dzięki. - bąknęła i chciała odejść, ale jej nie pozwolił. Ponte objął ją ramieniem i szli razem. Hiszpanka zdziwiona przeniosła na niego wzrok.
- Słuchaj... Mam pytanie śpiewasz? - zadał pytanie brunet. Perrdio zatrzymała się zdziwiona. - No to jak? - pociągnął ją dalej.
- No wiesz, czasem na karaoke, a tak to chyba nie... - odparła niepewnie Natalia. Uśmiechnął się do siebie.
- Karaoke... - powtórzył cicho. - Ja spadam, pa! - przy wejściu do klasy ją opuścił. Wzruszyła ramionami i usiadła, jak zwykle w ostatniej ławce.
***
W czasie lunchu trójka przyjaciół siedziała w ciszy. Przerwał ją Maxi.
- Zabierzemy je na karaoke. - zaproponował. Spojrzeli na niego zdziwieni. - Ta Naty, mówiła,że śpiewa tylko na karaoke. Nie będą wiedziały, że to jakby casting. Jeśli będą dobre to je weźmiemy, a jak nie to nigdy się nie dowiedzą, że je chcieliśmy. - wyjaśnił Ponte. Federico i Leon usmiechnęli się.
- Stary, to genialne. - skwitował Verdas. Zadowoleni przybili sobie piątki.
- Yyy, a jak je tam zaprosimy? - zapytał włoch. Szatyn wzruszył ramionami, a Maxi wziął do ust trochę sałatki.
- Każdy zaprosi jedną. - powiedział z pełnymi ustami. Zaśmiali się.
- Ja biorę te blondynkę, Ludmiłę. - odezwał się szybko Pasqarelli. Verdas zagwizdał.
- Polubiłeś ją. - zaśmiał się. Włoch szturchnął go w ramię.
- Ja wezmę Natalię. Ona mnie polubiła. - oznajmił Ponte. Federico zaczął się śmiać.
- Chyba ty polubiłeś ją. - Leon dołączył do niego w śmiechu. - Dobra, wychodzi na to, że tobie zostaje Violetta. - Pasqarelli poklepał przyjaciela po plecach. Pożegnali się i zostawili Verdasa samego. Szatyn spojrzał w kierunku Castillo, skulonej w kącie. Siedziała sama przy stoliku i bawiła się widelcem. Leon postanowił odrazu działać. Wziął głęboki oddech i przysiadł się do Violetty.
- Hej. - uśmiechnął się do niej. Przerażona podniosła na niego wzrok. Przez minutę patrzyła na niego uważnie. Nie przestawał się uśmiechać.
- Chyba się nie znamy. - szepnęła cicho szatynka. Zaśmiał się serdecznie.
- Gdzie moje maniery... Leon, jestem. - wyciągnął dłoń w jej stronę. Niepewnie ją uścisnęła.
- Violetta. - odparła najciszej jak się dało. Verdas ciągle się uśmiechał.
- Lubisz karaoke? - zapytał chłopak. Castillo ukryła twarz pod burzą włosów.
- Może... Trochę. - odrzekła pod nosem.
- To dobrze. Może wybierzemy się wieczorem? - znów spojrzała na niego. Leon pokazał swoje białe zęby w uśmiechu.
- Ale... Prawie się nie znamy. - Violetta dłubała w sałatce widelcem.
- No właśnie dlatego cię tam zapraszam. Mamy taką tradycję, nowych uczniów zabieramy na karaoke. - wyjaśnił szatyn i wyszczerzył zęby.
- No dobra. - zgodziła się dziewczyna. Nadal była trochę niepewna, ale uległa.
- W barze na rogu o szóstej. - Pomachał jej na pożegnanie i odszedł, by się już nie rozmyśliła. Szatynka westchnęła głęboko i skończyła swój lunch.
***
Po lekcjach czekał przy jej szafce. Nerwowo stukał palcami o drzwiczki. Zobaczył nadchodzącą brunetkę. Wyprostował się i poprawił czapkę. Podeszła do niego.
- Heeej! - przeciągnął Ponte. Hiszpanka uśmiechnęła się i spojrzała na niego dziwnie.
- Hej. - odparła Natalia wkładając książki do szafki. Zaśmiał się nerwowo.
- Wiesz... Mówiłaś, że lubisz karaoke.. - zaczął niepewnie. Perrdio pokiwała zdezorientowana głową. - Więc może wybierzemy się dziś wieczorem? Tak, żeby się poznać. - zaproponował brunet. Hiszpanka pokiwała powoli głową.
- Ok... Ale naprawdę chcesz iść tam ze mną? - zapytała przymykając jedno oko. Uśmiechnął się.
- Będą jeszcze inni moi znajomi. Ale tak. - odparł. Zamyślił się na chwilę. - O szóstej, w barze na rogu. - poinformował ją.
- Ok... - odparła Naty. Uśmiechnął się zwycięsko.
- To do zobaczenia. Paaa. - rzucił Ponte i odbiegł potykając się o właśne nogi. Wzruszyła ramionami i zarzuciła torbę na ramię. Włożyła słuchawki na uszy i wyszła ze szkoły.
***
Czekał przed budynkiem szkoły na blondynkę. Kopnął kamyk. Włoch postanowił wejść do szkoły, by jej poszukać. Przez nieuwagę wpadł na kogoś. Tą osobą była Ludmiła. Spojrzał na nią i się przeraził.
- O Boże, przepraszam. Nie zauważyłem cię. - zaczął się tłumaczyć podając jej rękę, by mogła wstać. Ferro zaśmiała się i ujęła jego dłoń.
- Nic się nie stało. Naprawdę. - machnęła ręką, a potem zarzuciła niebieski plecak na ramię.
- No to w ramach rekompensaty, zapraszam cię wieczorem na karaoke. - oznajmił szczęśliwy brunet. Odpowiedziała uśmiechem.
- Świetnie, gdzie się spotkamy? - zapytała Ludmiła. Pasqarelli zastanowił się chwilę.
- W barze na rogu... O szóstej. - powiedział chłopak. Blondynka uśmiechnęła się szeroko.
- Do zobaczenia. - pożegnała się i odeszła w stronę parku. Pomachał jej jak zahipnotyzowany. Uśmiechnął się pod nosem i poszedł do domu.

3 komentarze:

  1. Boski <3 ciekawe co się wydarzy na tym karaoke ;)
    Czekam z niecierpliwością na następny :D Pisz <3

    OdpowiedzUsuń
  2. genialny maxi fede leon zacznijcie działać hehe czekam nie cierpiliwa na next

    OdpowiedzUsuń
  3. Taki dobry Maxi
    Feduś szybki
    Maxi śmieszny
    Leon śmiały
    Co bedzie na karaoke???
    Czekam na next

    OdpowiedzUsuń