wtorek, 1 lipca 2014

Rozdział 17: Udusisz mnie kiedyś.

- Co? - zapytała przerażona włoszka. - Ja nie śpiewam, nie umiem na niczym grać! - broniła się. W odpowiedzi pokręcił głową i wyjął telefon z kieszeni. Odtworzył film i pokazał kuzynce. Jej mina powoli zamieniała się w przerażenie. Zamrugała parę razy.
- Pójdziesz? - zapytał Verdas dotykając jej ramienia. Westchnęła i wyrwała mu z ręki komórkę.
- Ale to będzie nasza tajemnica. - oznajmiła, kasując nagranie zrobione przez chłopaka. Zrezygnowany kiwnął głową. Cauviglia uśmiechnęła się promiennie i zabrała zgłoszenie do swojego pokoju, przy tym nucąc swoją piosenkę. - A... I jeszcze ukradłeś mi pomysł z prezentem. - brunetka pokręciła głową z dezaprobatą i zniknęła za zakrętem. Szatyn zaś usiadł na sofie i zaczął pisać słowa do muzyki, którą wcześniej skomponował. Czy myślał o uroczej Castillo? Nieświadomy, ale napisał dla niej piosenkę.
***
Następnego dnia rano, rudowłosa wstała w bardzo dobrym humorze. Sobota - chyba każdy uwielbia ten dzień. Wtedy wszystko wydaje się takie prostsze i pogodniejsze. Zsunęła bose stopy na posadzkę. Nawet nie przejęła się falą zimna. Nadal łudząc się, że jej rodzice są w domu, udała się schodami na dół. Oczywiście nie było ich, wcale się nie zdziwiła. Usiadła przy wyspie kuchennej, a jej wzrok przykuł skrawek papieru na lodówce. Wolnym krokiem podeszła do niej i odczepiła kartkę.
Tata o świcie wyjechał na delegację do Meksyku. Wróci w przyszłym tygodniu. Ja mam spotkania w firmie, wyjeżdżam rano a wracam po północy. Może nie będziemy się widzieć. Pieniądze na obiad są w kredensie. 
Mama
Zwinęła papierek w kulkę i cisnęła nim przed siebie. Znów to samo. Ciągle zostaje sama. Wściekła udała się do swojego pokoju. Podeszła do szafy i wyciągnęła sukienkę przed kolano. Zabrała ją do łazienki, gdzie wykonała poranne czynności. Gdy wyszła, ktoś zapukał do drzwi. Zeszła na parter i otworzyła.
- Broadway! - Torres rzuciła mu się na szyję. Zaśmiał się i objął ją. Stali tak przez dłuższą chwilę. W końcu chłopakowi zaczęło brakować powietrza, więc odsunął ją od siebie.
- Udusisz mnie kiedyś. - powiedział i pocałował ją w czoło. Camila zignorowała jego uwagę i wyciągnęła do środka. Usadziła go na sofie i znów wtuliła w niego.
- Życie mi ratujesz, wiesz jakbym się bez ciebie nudziła? - stwierdziła, tym samym zadając pytanie. Uśmiechnął się.
- Wiem, jestem wspaniały. - uśmiechnął się jeszcze szerzej. Poprawiła się i oparła głowę o jego ramię.
- Słyszałeś, że Leon, Maxi, Fede, Viola, Naty i Lu nas opuszczają? - spytała smutno przymykając powieki. Czarnoskóry kiwnął głową.
- Słyszałem, idą do szkoły muzycznej... - przez chwilę panowała niezręczna cisza. - Może też spróbujemy? - spytał po minucie, a ona spojrzała na niego ciekawa.
- Do Studia Onbeat? - przytaknął. Parsknęła śmiechem. Przeniósł na nią zdziwiony wzrok. - Ty to może jeszcze. Ale ja? No dobra, w gimnazjum jeszcze chodziłam na lekcje tańca. Ale grać i śpiewać błagam?! - pokręciła przecząco głową. Brazylijczyk zaśmiał się w głos.
- Na pewno umiesz śpiewać, a ja przecież mogę cię nauczyć grać na gitarze. - zaproponował i podszedł do magnetofonu na komodzie. Włączył radio, leciała ich ulubiona piosenka. Zaczął śpiewać, a ona dołączyła do niego. Po kilku minutach utwór się skończył, a zamiast muzyki przemówił spiker. Wyciszył głos i usiadł obok swojej dziewczyny. Objął rudą ramieniem i pokręcił głową z dezaprobatą. - I ty nie umiesz śpiewać? - zapytał wzdychając. Uśmiechnęła się i pokiwała ochoczo głową. Nie zwrócił na to uwagi i pociągnął ją za rękę na piętro.
- Gdzie idziemy? - spytała, gdy szli po schodach.
- Nauczę cię grać na gitarze. - odparł i popchnął drzwi pokoju starszej z sióstr Torres.
***
- O której dziś się spotykamy? - zapytał Ponte siadając na parapecie obok przyjaciół. Szatyn podał mu paczkę Lays'ów. Tamten odrazu zabrał pełną garść.
- O siódmej. - odparł z pełnymi ustami włoch. Zwrócili wzrok ku drzwiom, do szkoły właśnie weszła Violetta. Leon szybko schował się za kolegów.
- Nie ma mnie tu. - powiedział rzucając opakowanie z przekąską Maxiemu.
- Dlaczego? - spytali na równi, opychając się chrupkami o smaku zielonej cebulki.
- Opowiem wam później. - oznajmił szeptem, gdy szatynka przechodziła obok nich. Na szczęście nie zauważyła Verdasa.
(#&#+§}§}^|}}|}℃℃
Tak, witam po tygodniu. Wiem, że długo czekaliście, ale miałam takiego lenia... Tak, takie sobie coś. Dziwne, krótkie i w ogóle. A w wakacje miałam mieć więcej czasu... Paradoks.
No nic, do zobaczenia!