czwartek, 13 marca 2014

One part Marcesca: Szansa. Cz. 2

Przez całą piosenkę poprostu się dobrze bawiłam. Po zakończeniu usłyszałam głośne wiwaty i okrzyki publiczności. 
- Lał, nie wiedziałam, że można zaśpiewać aż tak dobrze! - powiedziała Jessica ( od aut. jedna z jury ). Podziękowaliśmy. Jeszcze coś mówili, ale ja tylko patrzyłam na Tavelliego. Miał poczochrane włosy i błyszczące oczy. Wyglądał zniewalająco. Z zamyśleń wyrwał mnie głos prezentera:
- Wysyłajcie smsy pod numer 2309 o treści 31, by wesprzeć Marco i Fran! - pokazaliśmy na palcach 3 i 1, a potem zeszliśmy z wizji. 
            - I ostatnie miejsce w półfinałach dostaje... - trzymał w napięciu prowadzący. 
Trzymaliśmy się za ręce i mrużyliśmy oczy. - Super duet: Fran i Marco! - zaczęliśmy krzyczeć i ściskać się nawzajem. Potem zrobili z nami krótki wywiad i program się skończył. Pojechaliśmy do hotelu. Weszliśmy do apartamentu Marco na naradę.
- I co dalej? - spytał chłopak. Siedzieliśmy na przeciwko siebie na sofach. 
- Ymm... Szczerze? Nie mam pojęcia. - westchnęłam. Pomiędzy nami nastała niezręczna cisza. 
- Może dile que si, albo tienes el talento? - zaproponował. Naszła mnie świetna myśl. 
- Dile que si akustyczna. - powiedziałam pewnie.
- Brzmi super. Wezmę partuturę. - zaproponował. Przytaknelam, a on poszedł do 
pokoju obok. Do nocy rozpisywaliśmy to na duet.  
            I znów staliśmy za kulisami czekając. Ten utwór był o tyle prostszy, że nie trzebabyło układać choreografii. Jednak musieliśmy opanować grę na instrumentach. Ja na gitarze, Marco na fortepianie. Długo zastanawialiśmy się jak się ustawić i doszliśmy do wniosku, że ja usiądę na fortepianie. Na początku trochę się bałam, że się przewrócę, ale będę miała stołek po którym wejdę i zejdę. Znów nas zapowiedzieli i wkroczyliśmy na scenę. 

Si te preguntas porque
Esta vez no tienes respuesta
Y no entiendes que pasa

Si te enamoras pero
No encuentras bien la manera
De decirle que pasa

Una sensacion
El momento
Tan esperado

Dile que si
Es lo que importa
Es un temblor, miedo y euforia
Mira que nadie te diga que nose puede
Corre anda y buscalo

Dile que si
Es lo que importa
Es un temblor, miedo y euforia
Mira que nadie te diga que nose puede
Corre anda y buscalo

Dile que si...

Po piosence wypowiedziały się jury i koniec. Teraz tylko czekać na wyniki głosowania. A stawka jest wysoka - udział w finale. 
         Ledwie co wytrzymuje. Stoimy i stoimy.
- I w końcu... W finale zawalczy... Francesca i Marcoooo! - rzuciłam się mu na szyję. To była dla nas wielka szansa. Płyta, trasa koncertowa... Tavelli zaproponowal, żebyśmy pojechali do restauracji to uczcić. Oczywiście się zgodziłam. Jechaliśmy jego samochodem w milczeniu. Weszliśmy do eleganckiego budynku. Zajęliśmy dwuosobowy stolik przy oknie. 
- Byłaś świetna. - przyznał mój współpracownik. 
- Dzięki. Ty też wcale nie gorzej. - poczułam, że się rumienię. Ciągle nurtowała mnie jedna myśl. 
- Wiesz... Trzebaby pomyśleć o piosence. Masz pomysł? - uniósł brwi. 
- Ymm. Napisałam piosenkę. - wypaliłam. - Ale to jest solo! - szybko wyplątałam się z propozycji. Uśmiechnął się.
- Mogę ci przecież akompaniować. - wzruszył ramionami, a ja pokiwałam przecząco głową.
- To by było nie fair! - wyjaśniłam. Zaśmiał się.
- Lepiej mi powiedz jak się nazywa. - poprosił. Westchnęłam.
- Universo... - przyznałam cicho. Uśmiechnął się pod nosem. 
- Bardzo ładnie. - odparł. Znów się zarumieniłam. On źle na mnie działa...
                 No i gdzie jesteśmy? 
Za kulisami, znowu. Tylko teraz mam nogi jak z waty. Trzęsę się jak galareta.  
- Nie denerwuj się, na pewno będziesz świetna. - szepnął mi na ucho. Odwróciłam się w jego stronę.
- Będziemy. My będziemy świetni. - poprawiłam go i pogroziłam mu zabawnie palcem. 
- Dobrze, już dobrze. A tak w ogóle... - podszedł niebezpiecznie blisko mnie. - wyglądasz ślicznie. - powiedział uwodzicielskim tonem. Mówił prawdę, a rzadko tak jest, że sama uważam się za ładną. Mam na sobie białą sukienkę przed kolano w błękitne kwiaty z paskiem tego samego koloru w tali. Do tego balerinki, również w tym odcieniu. 
- Dzięki. - Usmiechnęłam się lekko. 
- Teraz my. - pociągnął mnie za rękę w stronę sceny. Stanęło jednak na Universo, Tavelli akompaniuje mi na fortepianie. Wciągnęłam powietrze nosem, a potem dumnie wyszliśmy na parkiet. 

Un altro sogno infranto che non dà speranza, ma
Io non mi arrendo, non mi arrendo
Anche se il mondo va così
Il mondo mio continua e non mi arrendo
Non avrà fine ora quel che c'è intorno a me
Perché io vivo come se tutto è possibile

Io viaggerò nell'universo
E rivivrò attraverso i sogni miei, i sogni miei
Perché io viaggerò nell'universo
Ritroverò quello che ho perso
Giuro che lo farò

Se la mia vita fosse un film,
Lo guarderei soltanto per capire, capire
Gli errori che si fanno
Se ci sei dentro non li puoi sentire, sentire
Tornerei indietro, ora un modo troverò
Cancellerò tutto quanto per ricominciare

To było coś niesamowitego. Trwalismy z Marco w długim uścisku. Byłby dłuższy, gdyby nie jury, kamery, publiczność.
Chyba się zakochuje... Przez te tygodnie Tavelli stał mi się bardzo bliski. Co będzie jeśli przegramy? Będziemy utrzymywać kontakt? Narazie muszę myśleć o show.
- To było super. - emocjonował sie. 
- Tak... Bardzo. - Usmiechnęłam sie, odwzajemnił mój gest. Co ja zrobię bez naszych prób, spotkań... Wyjście jest tylko jedno - musimy wygrać.  
             - I zwycięzcą zostaje... Uwaga, uwaga... FRAN I MARCO!!!!!!! - nie mogłam uwierzyć. Bałam się że to sen i zaraz się obudzę. Moje wątpliwości przewiał pocałunek. Tak, to Marco mnie pocałował. Nie wiem dlaczego, ale oddałam pocałunek...
***
- Mamo! Mamo! - szarpała za kołdrę. Leniwie podniosłam powieki i spojrzałam na Amber. - Mogę spać z wami? - moja córeczka zrobiła maślane oczka.
- Marco, posuń się. - szturchnęłam męża. - Chodź. - zwróciłam się do córki. Okryłam ją kołdrą i zamknęłam oczy by móc dalej śnić o tym jak zbliżyłam się do Marco. Ten talent show śnił mi się co noc, ale nie narzekałam. Przecież to nie koszmar. To była moja szansa, szansa na szczęście i miłość.