- Przepraszam... - szepnęła jeszcze. Włoch nic nie odpowiedział tylko delikatnie musnął jej policzek. Wstał i wyszedł z jej pokoju. Blondynka przetarła łzy, te łzy niezdecydowania i bezsilności.
Habla si puedes, grita que sientes
Dime a quien quieres y te hace feliz
Habla si puedes, grita que sientes
Dime a quien quieres y te hace feliz...
Zanuciła, a potem rzuciła się na łóżko.
- Kogo naprawdę kochasz i kto sprawia, że jesteś szczęśliwy... - szepnęła do siebie. Tym kimś był dla niej Federico. Ale nie wiedziała czy jako przyjaciel, czy ukochany. Z takimi myślami zasnęła.
- Ludmiła... - mama potrząsnęła jej ramieniem.
- Jeszcze pięć minut. - szepnęła i przekręciła się na drugi bok. Jej rodzicielka Zaśmiała się i zabrała jej kołdre.
- Ej! - młoda Ferro podniosła się do pozycji siedzącej.
- Chodź na śniadanie. - rozkazała blondynce kobieta i obie wyszły z pokoju. Podczas śniadania ktoś zadzwonił do drzwi.
- Lu, otwórz. - poprosił jej ojciec. Dziewczyna podeszła do do drzwi i przekręciła kluczyk. Nikt tam nie stał, tylko na wycieraczce leżała karteczka. Ludmiła podniosła ją.
Przyjdź do parku o 11.00.
Usmiechnęła się do siebie. Schowała papier do kieszeni i wróciła do stołu.
- Kto to? - zapytała pani Ferro - Nikogo nie było, pewnie ktoś się wygłupia. - skłamała. Szybko zjadła posiłek i wyszła z domu. Skierowała się do parku. Nie było tam żywej duszy.
- Jest tu ktoś?! - krzyknęła. Usłyszała tylko dźwięk gitary. Poszła w kierunku źródła muzyki. Na gitarze grał Federico. Usiadła koło niego na ławce. Zaczął śpiewać:
Si es que no puedes hablar,
no te atrevas a volver
Si te quieres ocultar,
tal vez te podria ver
Y el amor, que no sabe a quien y que
Hablaras y tu verdad te abrazara
otra vez
Habla si puedes, grita que sientes
Dime a quien quieres y te hace feliz
Habla si puedes, grita que sientes
Dime a quien quieres y te hace feliz...
- Skąd ją znasz? - zapytała oczarowana. Uśmiechnął się i wyciągnął zza pleców zeszyt.
- Wczoraj ci go zabrałem... - powiedział speszony. - Wybaczysz? - zrobił maślane oczka. Zaśmiała się.
- Tylko dla tego, że lubię jak śpiewasz. - odparła. Pomiędzy nimi zapadła niezręczna cisza. Włoch chcąc zrobić pierwszy krok, pocałował dziewczynę. Była zaskoczona, ale oddała pocałunek. Gdy się od siebie oderwali nie wiedział co ma teraz zrobić.
- Wiesz jak to jest, kiedy myślisz, że znasz kogoś całe życie, a przez jedno wydarzenie ta pewność znika. Wiesz o tej osobie wszystko, a potem to jest nieważne. Zapominasz o tym, bo liczy się coś innego. - mówiła blondynka. Zmarszczył brwi. Nie wiedział, o co jej chodzi. - Znam cię całe życie, wiem o tobie wszystko. Pocałowałeś mnie, a to co wiedziałam przestało mieć znaczenie. Byłeś dla mnie jak otwarta książka, z której mogłam czytać. Teraz jesteś jak pamiętnik, zamknięty, trzeba mieć klucz, by go otworzyć. - wyjaśniła. Przysunął się bliżej niej.
- Chcesz dostać klucz? - zapytał uwodzicielsko. Zaśmiała się.
- A jaki jest klucz? - uniosła brwi.
- Wystarczy, że pozostaniesz sobą. - odparł z uśmiechem.
- To mi pasuje. - rzekła i wtuliła się w niego. Pozostali sobą, będąc razem... Na zawsze.
*************************************************
Przepraszam, że takie krótkie, ale samo tak wyszło. Mam pytanie: Czy ktoś to czyta? Bo tak się ostatnio zastanawiałam...
I jeszcze jedno: 4 komentarze = next :)
ja przeczytałam i mi sie podoba
OdpowiedzUsuń