2 lata wcześniej:
Dziś pierwszy dzień w liceum - pomyślała Natalia, czesząc włosy. Nowe znajomości, nowi ludzie, wszystko nowe. Westchnęła ciężko i zeszła na śniadanie. Upiła łyka herbaty, zjadła kanapkę i zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Hej, hej - jak zwykle uśmiechnięta Ludmi
- Cześć Lu - wzięłam plecak i teczkę i ruszyłyśmy.
Chłopak powoli zjadał płatki ( corn flakesy ) i obserwował każdy ruch zabieganej matki.
- Skończyłem - oznajmił i odniósł miseczkę do zlewu
- Powodzenia - uśmiechnęła się ciepło i odeszła do pokoju.
- Pa - krzyknął Maxi poprawiając czapkę. Nacisnął klamkę i wyszedł.
- Trochę się denerwuję Lu - powiedziała Nata obgryzając paznokcie
- Wyluzuj się - Lu, jak zwykle oaza spokoju.
I wtedy do sali wszedł on. Włosy ukrywał pod kolorową czapką, jeansy i T-shirt. Była oczarowana. Pił owocowy koktajl patrzył w telefon. Nie zauważył jej i cały koktail wylądował na głowie Natalii.
- Uważaj jak łazisz ofermo!!! - krzyknął Maxi
- Co, to ty nie patrzysz!!! - chłopak strasznie ją zirytował. Maxi dopiero teraz spojrzał na nią. Czarne kręcone włosy, piękne usta i duże błyszczące oczy.
- Cały koktajl na marne! - krzyknął
- Debil - odeszła.
- Naty czekaj - Ludmiła pobiegła za przyjaciółką. Pomogła jej zetrzeć kokmtajl i poszły na lekcje.
- Dzień dobry - powiedziała nauczycielka matematyki. Dalej Natalia i Maxi nie słuchali, cały czas na siebie patrzyli, ale tak żeby nikt nie zauważył. Zadne z nich nie chciało żeby prawda wyszła na jaw.
Terażniejszość:
Natalia wysiadła z czarnego samochodu, a za nią Violetta i Lu.
- Dzięki bracie - pocałowała go w policzek i poszły.
- O nie to Ponte - powiedziała Natałia i schowała się za Vilu.
-Spoko będzie ok - pocieszyła ją viola
- O kogo tu mamy. Navaro. Pozbyłaś się pryswzcza na nosie.- zakpił chłopak i wytrącił jej z rąk teczkę. Wszystkie zadania wyleciały i rozsypały sie po ulicy. Maxi z ciekastwa podniósł jedną kartkę i przeczytał czerwony napis:
- Bardzo dobry sposób Natalio, trzymaj tak dalej. - Jaki wstyd pomyślała - hhahahahahaha, Heredia zobacz jaki pupilek naszej matematyczki - i oboje wybuchli śmiechem. To były zadania z kółka Natalii.
- Przestańcie - krzyknęły równocześnoie Vilu i Lu.
- Chodżcie - Naty zebrała resztę papierów i odeszły. Poszły do szatni założyły stroje na w-f. Znienawidzony przez czarnowłosą przedmiot.
- Dzisiaj zajmiemy się koszykówką - poznajmił nauczyciel, a naty zamarła.
- Nienawidzę tego sportu - szepnęła do Cami, która była zachwycona.
- Nie denerwuj się poradzisz sobie - uśmiechnęła się i poszła po piłkę. Zaczęli ćwiczyć dwutakt.
- Dobrze Verdas, tak trzymaj Torres - komentował trener - Navaro, postaraj się trochę - Naty bezradna opadła na ławkę. O idzie Ponte pewnie będzie się nabijał- pomyślała.
- Hej - powiedział i usiadł koło niej. Natalia zdziwiła się, o co mu chodzi??? - Mam dzisiaj SKS-y z kosza potem mogę zostać i pomóc ci, poćwiczyć z tobą. - To chyba żarty
- Serio? - zapytała
No, dleczego nie? - uśmiechnął się, taqk normalnie nie złowrogo, todziwne.
- O której? - Natalia postanowiła zatrzymać poker face'a
- Trening zaczyna się o 16.00
- Przyjdę - powiedziała i odeszła
Trening:
Natalia siedziała na ławce i bacznie obserwowała Maxiego. Był niezły w kosza. Trening dobiegł końca, Zostali sam na sam.
- To może dwutakt - zaproponował, a ona tylko pokiwała głową, bo nie mogła wydusić ani słowa. Maxi pokazał jej jak ma to zrobić, a ona to powtórzyła. Ręce latały we wszystkie strony, nie mogła się skupić.
- Nie, popatrz - chłopak rzucił do kosza, a potem podał jej piłkę Naty stanęła na jego miejscu, a on dotknął jej rąk i kierował nimi tak, żeby trafiła. No i, udało się. Poćwiczyli jeszceze trochę i poszli do domów. Naty była zdziwiona, on był no0rmalny jak nigd.
Następnego dnia:
Na w-fie naty dostała 5, odrazu pobiegła do Maxiego się pochwalić
- Maxi udało się - krzyknęła uradowana. Maxi się skrzywił, tak samo jak diego i tomas, z którymi rozmawiał.
- Ale o co ci chodzi? - zapytał, a ona wybiegła z płaczem. to zauważyła Lu, która za nią pobiegła. Dopiero w szatni pozwoliła sobie płakać jak dziecko.
- Naty nie płacz. - Lu pogłaskała ją po włosach - on nie jest tego wart - dodała. Naty wróciła na zajęcia. Reszta zajęć dłużźyła się jej niemiłosiernie. Po zajęciach walnęła się na łóżko, ale jej spokój nie potrwał długo.
- Naty ktoś do ciebie - zawołała mama, oooooo nie.. Zwlokła się po schodach dla kogo? Dla Ponte, o nie tego już za wiele. CO ON TU ROBI??
- Cześć - wycedziłam przez zęby
- Hej, możemy pogadać? - zapytał.
- Chodź - zaprowadziłam go na góre - A więc?
- Przepraszam - powiedział, a ja sie zaqsmiałam - Nie chciałem zeby wiedzieli - spuscil wzrok
- Przepraszam to ty se w dupę wsadź!!!!! - wybuchła - Wyjdź - dodała, a on opuścił jej pokój
Pięć miesięcy póżniej:
No i koniec liceum - pomyśleli oboje. Po zakończeniu roku każdy podpisał sobie albumy, tylko oni sie sobie nie wpisali. Kiedy Naty wracała do domu zaczepił ją Maxi.
- Wpiszesz mi się ? - zapytał podając jej album.
- Ok powiedziała i wymienili się nimi. Naty długo się zastanawiała, ale w końcu już nigdy go nie zobaczxy więc co jej szodzi? Po oddaniu albumu szybko popędzili do domów. W domu zamknięci w czterech ścianach przeczytali te trzy pamiętne słowa:
Kocham cię, Naty / Maxi.
Jak Natalia przypuszczała już się nie zobaczyli...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz