Strony

środa, 19 marca 2014

One part Naxi: W pogoni za marzeniami. Cz. 1

- Cza-Cza raz, dwa, trzy! - liczyła nauczycielka. Poruszali się w rytm muzyki. Kobieta wyłączyła podkład. - Super, bardzo dobrze! - powiedziała do pary dziesięciolatków.
- Do widzenia panno Mayer! - krzyknęli równocześnie i opuścili salę. Natalia poszła do swojej szatni, a Maxi do swojej. Spotkali się przed budynkiem szkoły tańca.
- Moja mama przyjechała. - rzekł chłopczyk pokazując na samochód. Oboje usiedli na tylnych siedzeniach auta.
- I jak było? - zapytała z Usmiechem pani Ponte. Streścili jej lekcje ze szczegółami. Przy domu rodziny Ponte wysiedli.
- Idźcie do pokoju Maxiego, zawołam was na kolację. - oznajmiła mama chłopca. Przytakneli i poszli schodami na górę. Weszli do jasnoniebieskiego pomieszczenia i usiedli na łóżku.
- Denerwujesz się? - spytała Navarro. Jutro jechali na turniej taneczny. Mieli zatańczyć czaczę i walca wiedeńskiego.
- Nie... A ty? - spytał niepewnie brunet.
- Hmmm... Nie. - odparła równie niepewnie. Spojrzała na biurko i podeszła do niego.
- Gramy? - zapytała unosząc pudełko z grą planszową.
- Jasne. - rzekł wesoło. Po kilkunastu minutach przerwał im krzyk:
- Dzieci, kolacja! - zawołała kobieta. W czwórkę zasiedli do jedzenia.
- No, to teraz myć się i spać. - zarządziła mama dziesięciolatka. - Jutro ważny dzień. - dodała i odeszła od stołu.
- Ty pierwsza. - rozkazał Ponte. Dziewczynka podeszła do torby i wyjęła z niej piżame i kosmetyczke.
- Daj mi piętnaście minut. - powiedziała wchodząc do łazienki. Po ustalonym czasie wyszła z pomieszczenia ubrana w szarą piżamę. Maxi poderwał się z sofy i poszedł się wykąpać. Po dziesięciu minutach siedzieli już każdy na swoim posłaniu. Ponte mieli oczywiście w swoim salonie 2 rozkładane sofy.
- Jutro rodzice przyjadą o 10.00. - oznajmiła Nata. Brunet pokiwał głową i wpełznął pod kołdrę.
- Dobranoc Naty. - szepnął.
- Dobranoc Maxi. - odparła zgaszając światło.
***
- Tylko się nie pomyl. - zagroził jej zabawnie piętnastolatek. Zaśmiała się.
- To ty szybciej pomylisz lewą nogę z prawą. - uderzyła go delikatnie w ramię.
- Naty, musisz się ubrać. - krzyknęła rodzicielka dziewczyny. Brunetka wstała z krzesła i opuściła na chwilę przyjaciela. Po upływie pięciu minut wróciła ubrana w białą sukienkę trochę za kolano, ale nadal miała na sobie mietowe trampki.
- Jeszcze tylko te buty. - jęknęła rozwiązując szczurówki. Zaśmiał się. Założyła na nogi czarne szpilki i wstała. Okręciła się wokół własnej osi.
- Jak wyglądam? - z jej koka wypadł jeden kosmyk włosów. Podszedł do niej i założył jej włosy za ucho.
- Wyglądasz... Poprostu Łał. - wydusił Ponte. Usmiechnęła się lekko.
- Uznam to za komplement. - wybuchli śmiechem.
- Wszystkie pary tańczące sambę w kategorii 14-16 lat proszone na parkiet. - popłynął głos z głośników.
- Idziemy? - spytał brunet wyciągając w jej stronę rękę.
- Wygrajmy to. - odparła dziewczyna chwytając jego dłoń.
***
Naty leniwie otworzyła oczy i spojrzała na zegar.
- Jezu, spóźnię się! - wrzasnęła wybiegając do łazienki. Uczesała włosy i ubrała się w przygotowane wcześniej ciuchy. Myjąc zęby przygotowała kanapkę. Klakson wywołał ją z łazienki. W jedną rękę złapała kanapkę, a w drugą torbę.
- Idę! - krzyknęła i wybiegła przed dom. Wsiadła do samochodu. - Sory, zaspałam. - wydyszała.
- Ok jedźmy. - odparł Maxi. Studiowali razem sztukę. Czyli przedmioty: taniec, emisja głosu, historia muzyki i gra na instrumencie.
- Wracasz dziś ze mną? - spytał. Wyjęła z torby plan lekcji.
- Nie, mam akompaniament. - westchnęła. Musiała na niego chodzić, bo grała na flecie poprzecznym. Zaparkowali pod uczelnią i weszli przez szklane drzwi. Byli na kierunku tańca towarzyskiego, a reszta to zajęcia dodatkowe.
***
- To jak uczcimy piątki z egzaminów? - zapytał. Skończył się rok, teraz będą na drugim.
- Jedźmy nad jezioro, mamy tam domek. - pisnęła.
- Ok. To co, wyjazd wieczorem? - uniósł brwi. Jego przyjaciółka przytuliła go na pożegnanie.
- Do zobaczenia o siódmej. - wysiadła z auta.
             Punkt dziewiętnasta Navarro usłyszała pukanie do drzwi. Wzięła walizkę do ręki i przekręciła zamek.
- Hej, daj ja ją wezmę. - zaproponował chłopak wyciągając ręce po walizkę. Podała mu ją i wyszła z mieszkania. Jechali cały czas się śmiejąc i śpiewając.
- Voy viajando en el universo! - śpiewali, a właściwie fałszowali. Pamiętajcie, nigdy nie śmiejcie się i nie śpiewajcie jednocześnie.
- To tu? - spytał pokazując na mały, drewniany domek.
- Dokładnie. - odparła pogodnie. Wysiedli i skierowali się do wejścia. Natalia wyciągnęła klucze i otworzyła drzwi.
- Robimy ognisko? - zapytał pokazując na miejsce wyznaczone do tej czynności.
- Chodźmy. - pociągnęła go za rekę na dwór.
            Po paru minutach siedzieli przy ogniu.
- Zagrajmy w wyzwania. - powiedział podekscytowany chłopak.
- Maxi, jesteśmy dorośli. - odrzekła poważnie. Potem wybuchła śmiechem. - To kto zaczyna? - zadała pytanie brunetka.
- Panie przodem. - powiedział jakby to było coś oczywistego.
- Że ja tobie? No to... Powiedz wiersz, ale swój własny wymyślony. Na poczekaniu. - Ponte zrobił dziwną minę.
- No juz. Start! - wrzasnęła. Zaczął wygłaszać swoją poezję. Co chwilę Navarro zwijała się ze śmiechu.
- No to teraz ja... - zamyślił się.
- Wskocz do jeziora w ubraniu. - oznajmił brunet. Dziewczyna uniosła brwi.
- A mogę chociaż zdjąć buty? - zapytała. Pokiwał głową na tak. Zdjęła baleriny i wzięła rozpęd. Skoczyła na bombę do wody. Wracając kulała.
- Maxi, coś mi się wbiło w stopę. - jęknęła i opadła na piasek. Chłopak szybko do niej podszedł i sprawdził to było szkło.
           W szpitalu zrobili jej prześwietlenie. Lekarz zawołał Maxiego na rozmowę.
- Czy pani Navarro uprawia jakiś sport? - spytał mężczyzna.
- Nie, ale jest tancerką. - powiedział Maxi. Doktor zmarszczył brwi.
- Nie wiadomo, czy będzie mogła jeszcze tańczyć.