Strony

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Wesołych Świąt! :*

Czego by wam to życzyć?...
Juz wiem!!! Żebyście pisali dużo komentarzy. :) Nie No, spokojnych, wesołych świąt. Bogatego, a jak nie to chociaż przystojnego ( Jak Jorge ) Mikołaja. Buziaki!

P.S. Nie wiemy czy bedzie jakiś świąteczny part. Pożyjemy zobaczymy. ;) :) <3

Ponte part Naxi: Najgorszy, najlepszy dzien życia - co za różnica?

Maximilliano Ponte - mozna powiedzieć, najszczęśliwszy człowiek na Ziemi, ale... No wlasnie, zawsze jest jakieś ale. Jest nieszczęśliwie zakochany w kelnerce z Resto Bandu. Na pozór taki szczęśliwy: praca, dom, samochód, a w środku: pustka. Nie wiedział, że już nie długo jego życie zmieni sie o 180 stopni...

*Maxi*
Jak co dzień idę do pracy. Nuda, ale co zrobić? Z czegoś trzeba żyć. Potem zaplanowałem wyjście na koktail, żeby popatrzeć na Ludmiłe. Tak, to w niej sie zakochałem. Ona nawet mnie nie zauważa, ale cóż: Serce nie sługa. Prawda? Wsiadłam do mojego ekskluzywnego Mercedesa i co sie okazuje? Nie odpala! No i nie zdążę do pracy! Zadzwonię do mechanika
- Halo... No nie odpala, to chyba silnik... Jak to nie do naprawienia?!... Halo?... Halo?! Cholera jasna! - krzyknąłem na cały głos, ale i tak nikt nie usłyszał. Przecież byłem sam. Wtedy zadzwonił telefon. To był mój agent z banku:
- Halo?... Bankrutem, ale że ja?!... Robisz sobie jaja!... Nie No, narazie. - to NAJGORSZY DZIEŃ w moim życiu! Na moim koncie nie na oszczędności, samochód nie odpala. Co jeszcze sie dzisiaj zdarzy?!

*Natalia*
Własnie stoję przed moim byłym mieszkaniem. Dlaczego byłym? Wynajmowałam je, ale właściciel postanowił je sprzedać, co oznacza... Powrót do rodziców! Znów będziemy mieszkać na kupie. Spojrzałam na zegarek: 8.37, zaraz mam autobus. Popędziłam na przystanek. Zdążyłam o mało co. Zatrzymałam sie w wyznaczonym miejscu, kiedy akurat rozpędzone auto ochlapało mnie błotem. Poprostu super! Cała przemoczona wsiadłam do autobusu. Ludzie zatykali nosy i patrzyli na mnie jak na kosmitkę

*Maxi*
 Wparowałem do biurowca z wielkim trzaskiem.
- Szef chce cię widzieć. - oznajmił, mój kolega. Szybkim krokiem pomaszerowałem do jego biura. Zapukalem w mahoniowe drzwi. Usłyszałem proszę, wiec nacisnalem klamkę.
-O, Maximiliano. Jesteś.
- Podobno chciał pan mnie widzieć. - głos mi drżał, a nogi miałem jak z galarety. Co jeśli mnie wyrzuci?
- Siadaj, Siadaj.- posłusznie wykonałem jego prośbę. - No, więc muszę cię zwolnić. Mamy za mało budżetu, przykro mi. Zbierz swoje rzeczy i opuścił stanowisko jeszcze dziś. - wściekły odpuściłem pomieszczenie. Co ja teraz zrobię? Zajrzałem do kieszeni: 20 peso. Postanowiłem postawić wszystko na jedną kartę. Poszedłem do Resto Bandu.

*Naty*
Po nieudanej jeździe autobusem chciałam sobie kupic gofra. Sięgnęłam po telefon, by sprawdzić czy mam jeszcze tyle czasu, ale nie było go w torebce. W kieszeni tez nie. Okradli mnie?! To NAJGORSZY DZIEŃ mojego zycia! Miałam mieć dzis rozmowę o prace, ale jak tak dalej pójdzie to mnie nie przyjmą. Spojrzałam na zegarek, No nie zaraz sie spóźnie!

*Maxi*
Zdołowany przekroczyłem próg baru. Podszedłem prosto do lady, wymijając kolejkę i powiedziałem:
- Dzis jest najgorszy dzien mojego zycia. Samochód nie odpala, nie mam na koncie oszczędności i wywalili mnie z pracy. Do tego jestem w pani zakochany! Pomarańczowy koktail proszę. - Położyłem banknot na ladzie. Pani Pasqarelli patrzyła na mnie nadal łagodnym tonem. Odpowiedziała pełna jadu:
- Przepraszam bardzo, ale dwie sprawy. Po pierwsze: przeskoczył pan kolejkę. Po drugie: za panem stoi mój mąż. -  Odwróciłem sie i zobaczyłem Pana Pasqarelli'ego w nie najlepszym humorze. Wściekły mężczyzna uderzył mnie w nos. Załamany leżałam na podłodze. Bez pracy, pieniedzy, samochodu i w dodatku usłyszałem... Śmiech? Taki perlisty i dźwięczny. Wstałem i odwróciłem sie. Ujrzałem... Najpiękniejsza kobietę swiata. Miała taki śmiech, że Poprostu musiałem zacząć sie śmiać razem z nią.
- Przepraszam, ale zanim cie poznałam, myślałam ze to ja mam najgorszy dzien w życiu. - Dziewczyna powstrzymywała śmiech, a ja nadal stałem jak głupi. Poprostu nie mogłem nic powiedzieć. To było silniejsze. Czarne loki odpadające na ramiona, duże, brązowe oczy i pomalowane czerwoną szminką usta. - Może masz ochotę na kawę? - spytała nieznajoma piękność. Nie mogłem odmówić.
- Jasne. Jestem Maximiliano, ale mów mi Maxi. - Wyciągnąłem dłoń w jej stronę i posłałem ciepły uśmiech. Odwzajemniła oba gesty.
- Natalia, ale mówią na mnie Naty. - Usiedliśmy przy stoliku i rozmawialiśmy jak starzy znajomi. Zapomniałem juz o przykrych wydarzeniach poranka. Najgorszy dzien przemienił sie w NAJLEPSZY DZIEŃ mojego życia.
                          KONIEC :)